Z racji, że pojawiło się tak wiele pytań
odnośnie moich skarbów przywiezionych z Korei, a także kosmetyków jakich używam
do codziennej pielęgnacji, postanowiłam rzucić się na głęboką wodę i napisać
post iście kosmetyczny. To mój pierwszy w takim stylu artykuł, więc wybaczcie
moje niedociągnięcia, bowiem kosmetyczką nie jestem, a posiadana przeze mnie
wiedza to ta, którą zaczerpnęłam podczas wypłakiwania i złoszczenia się na moją
cerę, codziennych sesji zdjęciowych i pracy z wizażystami, a także miłości do
kosmetyków naturalnych, która zrodziła się podczas mojego półrocznego pobytu w
Korei Południowej. Jesteście ciekawe, co też kryje się w mojej toaletce?
Zapraszam!
1.
Tonik
do twarzy
Na pierwszy ogień idzie tonik do twarzy,
bez którego obecnie nie wyobrażam sobie życia. Moje wcześniejsze doświadczenia
z firmą Ziaja z linii liście manuka niestety nie zachęcały do używania toniku.
Ba! Byłam wręcz wrogo nastawiona i podważałam jakikolwiek sens jego używania.
Do momentu, gdy wpadłam w ramiona InnisFree- koreański sklep kosmetyczny, o
naturalnym składzie produktów i idealnym dla mnie działaniu. Tonik Jeju Sparkling Mineral Skin dla
skóry normalnej i mieszanej, orzeźwia, przywraca odpowiednie PH skóry i niweluje
zaczerwienienia. Produkt ten nie podrażnia, skład pozbawiony jest konserwantów,
parabenów i alkoholu, a co najlepsze zawiera 80% wód termalnych z wyspy
koreańskiej Jeju. Służy mi do porannego przemywania twarzy i przy mojej
wrażliwej cerze jest wystarczający jako poranne orzeźwienie.
2.
Krem
do twarzy
Nakładany zaraz po użyciu toniku.
Produkt z tej samej linii InnisFree Jeju
Sparkling Mineral Lotion dla skóry normalnej. Idealnie nadaje się jako baza
pod makijaż, nie podrażnia i przyjemnie lekko pachnie. W jego skład wchodzi 61%
wód termalnych, olej macadamia, a kolejną gwiazdkę zdobywa za 6-free system. Po
nałożeniu na twarz daje uczucie świeżości i przynosi zapach morskiej bryzy. Doskonale
nawilża skórę. Czasem jednak moja cera mówi „Mam dosyć” i nie przyjmuje aż tak
intensywnego nawilżenia. Wtedy na jakiś czas zamieniam na krem Lirene Bio,
który ma lekkie nawilżenie i odpowiednią porcję witaminy E.
3.
Krem
pod oczy
Wiem, że wiele opinii mówi, że nie
powinno się stosować kremu przeciwzmarszczkowego pod oczy w tak młodym wieku.
Swój pierwszy krem pod oczy zaczęłam używać regularnie w wieku 18 lat i nie
żałuję. Skóra pod oczami jest bardzo delikatna i podatna na zniszczenia, co w
mojej pracy jako modelka jest nieuniknione. Ciągły makijaż, drapanie skóry pod
oczami różnego rodzaju pędzelkami i zmiana makijażu co kilka godzin bywa męcząca.
Dlatego nic nie daje mi tak przyjemnego ukojenia, jak lekki krem pod oczy.
Tutaj z pomocą przychodzi mi po raz kolejny InnisFree, które to wypuściło na rynek Orchid Eye Cream. Nawilża, zapobiega powstawaniu zmarszczek,
redukuje cienie pod oczami i pachnie idealnie! Uwielbiam swoją poranną rutynę
stosując skarby z InnisFree. Delikatna formuła kosmetyków sprawia, że nie
obciążają one mojej skóry, dając jej zdecydowanie to, czego potrzebuje na cały
dzień, a ich zapach przenosi mnie na łono natury, gdzie morska bryza muska moją
twarz, a ja nie przejmuję się niczym. InnisFree ma wszystko pod kontrolą!
A jeśli interesuje Was więcej informacji
o koreańskich kosmetykach zapraszam na bloga Magdy, która miała przyjemność
odwiedzić wyspę Jeju, skąd pochodzą kosmetyki InnisFree. Czytajcie jej relację
z podróży tutaj ->Wizyta w InnisFree Jeju House
4. Peeling do twarzy
Stosuję raz w tygodniu i przyznam szczerze nie wypróbowałam ich zbyt wiele. Moim numerem jeden jest peeling enzymatyczny z Lirene i nie znam żadnych innych, a tubka powoli się kończy. Z przyjemnością poznam inne produkty!
5.
Maseczki
w płachcie
Szturmem podbiły kosmetyczny rynek i
cieszą się ogromną popularnością. Komfort, idealne działanie, a także urocze
opakowania sprawiają, że ja również nie mogę im odmówić. Domowe SPA z maseczką
na twarzy na czele urządzam sobie raz w tygodniu, najczęściej jest to weekend,
gdy mam najwięcej wolnego czasu lub poniedziałek, aby nadać mojej skórze blasku
i zdrowego wyglądu na tydzień pełen castingów. Moje koreańskie zapasy maseczek
przeważają w ulubieńców z InnisFree oraz
Tony Moly. Wyjątkowo upodobałam sobie odżywiający brokuł i nawilżające awokado, a zielona herbata ratuje mnie z każdej
hormonalnej opresji. Zachwalam, podziwiam i naprawdę polecam! Idealnie
dopasowują się do twarzy, nawilżają cerę, dostarczają odpowiednich porcji
witaminek oraz nadają skórze promienny wygląd.
6.
Pianka
do mycia twarzy i płyn miceralny
Na zdjęcie makijażu z pracy niezawodny
jest dla mnie płyn miceralny. Tutaj akurat mam trzy ulubione pozycje Bioderma,
Garnier oraz Lirene. Żadne mleczko, żadna woda, żel, czy inne dziwactwa! Do
demakijażu najlepiej sprawdza się płyn
miceralny.
Na głębokie oczyszczenie zaraz po zmyciu
makijażu stosuję piankę InnisFree real
olive- istny hit, do którego na początku byłam uprzedzona. W pierwszych
dniach stosowania odwiedził mnie ogromny wyprysk na policzku, więc zła i
rozczarowana odłożyłam produkt na półkę. Jak się później okazało była to wina nowego
kremu, stosowanego kilka dni z rzędu w pracy. Zatem przeprosiłam się z pianką
do mycia twarzy i przez ostatnie miesiące nie rozstaję się z nią. Idealnie
oczyszcza twarz przez co pożegnałam się z zaskórnikami i wągrami, nie wysusza i
nie ściąga cery. Idealna!
Po prawej stronie pianka do mycia twarzy, a po lewej nieziemski balsam do ciała o zapachu wanilii. |
To
pozycje numer jeden w mojej pielęgnacji. Czy znacie któreś z tych produktów?
Czy koreańskie kosmetyki również podbiły Wasze serca?
Ściskam !
Ze wstydem przyznaję, że mi koreańska pielęgnacja jest mi zupełnie obca. Ale wiesz... nie ubolewam nad tym jakoś bardzo. 😉
OdpowiedzUsuńGrunt to znaleźć idealną dla siebie:)
UsuńDzień dobry kochana :* melduje się z innego miejsca, zaczęłam nowy rozdział, zupełnie inny niż poprzednio, zapraszam serdecznie <3
OdpowiedzUsuńwww.oczami-wyobrazni.pl
Witaj na nowym miejscu:) Życzę powodzenia! :)
UsuńNie słyszałam o tej marce InnisFree - chyba nie dotarła do Polski :) Za to z koreańskiej pielęgnacji u mnie must have to 99% żel aloesowy Holika Holika :) też lubię te maseczki w płachcie, ale nie mam ulubionej firmy. Ostatnio skusiłam się też na filtr do twarzy SPF 50 od Skin79 - podobno rewelacja :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam, że najlepszy prezent na 18 to właśnie krem pod oczy! :)
pozdrawiam !
Innisfree niestety nie dotarło jeszcze do Polaki, ale mam nadzieję, że kiedyś się tego doczekam <3
UsuńO! Pierwszy raz słyszę o takim prezencie na 18-stkę! Może mieć trochę podwójne znaczenie. Nadchodząca starość i pierwsze zmarszczki czyrytuał piękna? ;)
Widzę, że polubiłaś kosmetyki Innisfree tak, jak ja! Nie są to całkowicie naturalne produkty, ale ich składy i tak są o wiele lepsze od innych koreańskich kosmetyków. Dziękuję za polecenie mojego bloga :) <3
OdpowiedzUsuńZakochałam się w ich kosmetykach od razu i mam nadzieję, że doczekam się ich produktów również gdzieś w Europie <3
UsuńPrzyjemność po mojej stronie :)
Ja kiedyś przetestowałam kilka koreańskich kosmetyków. :)
OdpowiedzUsuńmój blog :)
Jakich marek dokładnie? Koreańskie kosmetyki zawsze zaskakują:D nie zawsze pozytywnie, ale wiele marek mają naprawdę fenomenalnych. Między innymi InnisFree. Dla mnie sprawdza się ideanie :)
UsuńSuper sprawa z tymi koreańskimi kosmetykami.
OdpowiedzUsuńSą mi jednak tylko znane ze słyszenia i pozytywnych opinii w blogosferze.
Sama nigdy nie testowałam, a szkoda!
Pozdrawiam :)
Sama też nie testowałam wielu koreańskich marek. Wyjątkowo upodobałam sobie InnisFree <3
UsuńA jak ze składami kochana? Ja powoli przechodzę na naturalną i dermatologiczną pielęgnacje <3
OdpowiedzUsuńSkłady idealne! Nie są to może czysto naturalne kosmetyki, ale zdecydowanie jedne z najlepszych pośród koreańskich marek. Pozbawione konserwantów, zapychaczy, parabenów, większość produktów to składniki aktywne, same bogactwa z wyspy koreańskiej Jeju (zielona herbata, orchidea, wody termalne itd.)
UsuńA to w takim razie muszę się im przyjrzeć bliżej <3
UsuńUwielbiam linie orchid z innisfree. To są naprawdę godne polecenia produkty. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa również wysoko je sobie cenię ;)
UsuńJak ci dobrze :) Nie znam chyba nic z tego, co wymieniłaś, ale zazdroszczę. Azjatyckie kosmetyki mają naprawdę dobrą opinię, szkoda, że u nas są takie drogie.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że próbowałam kilka koreańskich kosmetyków, a ich skład wcale nie był aż taki zachwycający, więc z tym również trzeba uważać. Jednak Innisfree z pewnością mogę polecić, bo zarówno skład jak i działanie są naprawdę na wysokim poziomie ;)
UsuńNie znam nic z przedstawionych produktów :) Uważam, że dobrze, że tak wcześniej zaczęłaś sięgać po krem pod oczy - w końcu jest to produkt przeciwzmarszczkowy, czyli ma nie dopuszczać do powstawania zmarszczek, a nie usunięciu tych już powstałych ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Lepiej zapobiegać niż... użerać się z przedwczesnymi zmarszczkami ;)
UsuńPrzedstawilas bardzo ciekawe produkty. Ta marka nie jest mi znana, ale znam za to niemile rozczarowanie przy uzywaniu toniku z Ziaji :P
OdpowiedzUsuńOh tak! Ziaja liście manuka... totalna porażka dla mojej skóry ;o Na szczęście teraz znalazłam idelany dla mnie tonik Innisfree ;)
UsuńTyle dobrego słyszała już o kosmetykach koreańskich, że chyba czas w końcu jakieś wypróbować! Muszę sobie koniecznie kupić jakąś maseczkę i piankę do mycia! Narazie jeszcze wirna kremowi różanemu, ale jak dokona już swojego żywota (tj. skończy się!) to chętnie wypróbuję też coś koreańskiego!:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Mają naprawdę świetne kosmetyki ;)
UsuńPrzy zakupie uważnie jednak czytaj skład, bo niektóre koreańskie marki mają również złe składy, które mogą więcej zaszkodzić niż pomóc.
Płyn micelarny Garnier nie ma sobie równych do demakijazu. Nie znalam wcześniej koreańskich kosmetyków i widzę ze czas się z nimi zapoznać ;)
OdpowiedzUsuńWow. Fajne produkty. ;)
OdpowiedzUsuń